Wyszedłem. Pomyślał Gantom- wreszcie uwolniłem się od smrodu i bezwstydności
naiwnych dzieci, powoli ciągnąc swoj miecz usadził się na drewnianym fotelu obitym skóra, rzeźbionymi freskami i wszelakim badziewiem, co na terenach Notarygii było ówcześnie poważane."Przeklęte miasto"- rzekł kompan szabrownik, którego zwano tak z powodu nieciekawej przeszłości.
-Trzeba będzie się stąd wynosić, niema tu nic do splądrowania! rzekł Gantom
-Nie wolno nam opuszczać miejsca zbiórki wszyskich wasali przed zgromadzeniem.
-Gdzie te metalowe kopie ktore obiecał Vasemir?
-Wielka jaskółka ogłosiła że po nowym nowiu na przemian zmian Księżyca.
-jeżeli się tak nie stanie zaprawdę powiadam ci będziemy zgubieni.
-cicho! twój stopień nie pozwala ci na wątpienie w zakon zgubionej tarczy, albowiem wysłani na ucztę będą ci, co na tę zaś zasłuzyć mogli.
-tak, święte doktryny, nigdy bowiem nie kłamały. Niechaj twe brwi ociekną posoką i krwią bracie.
Jakoby nową chorobę dostarczyłby lud łaskaw swych skąpstw licznych nie odmówic raczył.
-Sprawa prosta niesłychanie wszak narazie, mój panie nie wyglądasz na strapionego, gdybyś śledził ducha swego.
-Ku ucziesze miejscowości.
Łamie lanie przezoroności krwawa scieżka wnet wstępuje na oblicze zasługuje. Zacne albowiem świat daleko zależy nam nad obca rzeką! Krwi czarnej nie z kolana- zbitej chrząstki krwi. Trzeba przelać zwój pentagram trzeba powielać. Sam swój rodem sie nie smąrzy, królem nie, bo wnet chorązym.
-szykuj się panie albowiem wściekła bitwa opanuje podgrodzie nim pierwsza strzała dotknie grotem o obelisk, a pierwsze soki spłyną po rynsztokach brunatnych ulic zamętu i władzy, oblicze twe zamieni się wnet w kupe gówna.
-ale jeślibyś raczył popróbował walki dałbyś rade zmoczyć ryj zgonowi bezdomnego?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz