czwartek, 27 grudnia 2007

Łasiczka z damą

Cała prawda o słynnym obrazie Leonarda da Vinci! Dwóch (trzeźwych) studentów archeologii szło sobie ulicą i wypadło im 2zł, brakujące do wina. Zaczęła się zaciekła walka o małą żółtą monetę, która była dla nich "pić albo nie pić". W ferworze walki dwuzłotówka stoczyła się do kanału. Studenci wskoczyli tam za nią i ich oczom ukazał się OBRAZ. Obraz (załączony poniżej) był pierwotną wersją falsyfikatu znanego pod tytułem "Dama z łasiczką". Studenci wyczuli, że na tym malowidle ścienno-kanałowym można zarobić, więc podzielili się dwuzłotówką po pół.

Historycy sztuki chcieli dojść dlaczego Mistrz Leonardo namalował to arcydzieło akurat w miejskim ścieku. Żmudne badania wykazały, że Leonardo da Vinci sypiał w zsypie. Pewnej nocy gdy chciał przez sen podrapać się po jajach, stoczył się zjeżdżalnią spod mcDonalda do miejskiego ścieku. Jak wszyscy wiemy Leonardo nie miał oczu, więc gdy obudził się w ciężkim delirium nie zauważył gdzie jest. Wziął pędzel do macki i namalował obraz, który miał służyć za reklamę firmy szyjącej ubrania z ludzkiej skóry. Jeszcze wtedy nie wiedział, że obraz ten (obok prototypu latającej wibratoro-kosiarki do asfaltu) przyniesie mu sławę, więc po ukończeniu dzieła zmarł.





dr prof. hab. mgr. inż. Oneiros

niedziela, 23 grudnia 2007

"Przypowieść pre-noworoczna (...)"

"Przypowieść pre-noworoczna zabarwiona obarczeniem tragiczną winą Euklidesa - współczesnego filozofa dekadenckiego przeczuwającego rychły koniec upadku moralnego emitowanego przez ciałka zielone ciotki Gustawa Lafayette'a."


Wstałem!? Hmmm... w sumie nic w tym dziwnego że wstałem. Delikatne głosy dobiegające z klasztornej kuchni leniwie płynęły przez niebanalnie wydłużone prostopadłościany kontinuum ceglanych korytarzy, tworząc wrażenia foniczne, które przywodziły mi na myśl wyprawę do Vilagarcia Lalin - wioski w południowej Hiszpanii, kiedy to moja ukochana Elżbieta z nudów wykrzykiwała do pustej studni na łąnce pełnej bawołów. Dźwięki te nieznośnie kołatały się w powietrzu, regularnie odbijały się od ścian zaskakująco gładko wchodziły w zakręt gdzie leżał mały czerwony dywanik. Tym samym nieznośnie potwierdzały te wzystkie utrwalone już w kulturze wspólczesnej cywilizacji prawa fizyki, w większości rozpraszały się o białe dzrzwi, a tylko niektóre przeciskały się nieproszone, jak starsze kobiety z komunikacjii miejskiej, do mojego pokoju. Nagle. Nieoczekiwanie przez te same białe dzwi z małą karbowaną szybką i klamką w kształcie gałki, nieubłaganie wkroczyła dziwna postać. Szybkim, zdecydowanym susem przeskoczyła nad moim łóżkiem i po ścianie wyszła szyszła przez drzwi na suficie, których wcześniej nie zauważyłem mimo ciągłego gapienia się w sufit. Nie byłoby w tej sytuacji nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż ów, jak mniemam, człowiek był na wpół zwyczajnie otyły. Wyskoczyłem więc z łóżka jak z procy i po oknie wiszącym na wannie udałem się na przeciwległy do podłogi sufit który był trójkątem dowolnym, o kątach 30 60 i 230 stopni, a w rzeczywistości był jedynie marną atrapą nie do spożycia. Zadławiłem się natychmiast, nie mogąc tego przełknąc. Dusiłem się. Zobaczyłem fale. Byłem na plaży. Kojące dźwięki spokojnego morza... Leżałem przygnieciony przez szesnastotonowy głaz marmurowy, który musiał zostać wyrzuconym przez morze w trakcie porannego przypływu. Głaz ten nieznośnie uwierał mnie w lewe płuco. K'woli ścisłości - jeżeliby spojrzeć na mnie z góry (bo przecież leżałam) stojąc od strony moich stóp to lewe płuco okazałoby się prawym. Natychmiast zdjąłem z siebie ten olbrzymi kamulec. Powstałem jak mówią onglicy średniego wzrostu "Rise up" - czyli powstań. Rozochocny świeżą, morską bryzą ruszyłem w kierunku zielono-żółtej budki z wielkimi szybami. Za szybami stały różnobarwne świecące puszki po farbach i batonach. Kioskarkę poprosiłem o pocztówkę z górskim pejzarzem. Ta mechanicznie podała mi przez ciasne okienko zgniłą flądrę spowitą przez jasno szary puchaty nalot. Z wewnętrznej kieszeni mojego surdutu wyjąłem ulubione, atomowe pióro z ceramczną stalówką z wygrawerowanymi incjałami poprzedniego jej właściciela, który zostawił je na stacji w Nastville. Na rybie napisałem: "Proszę przyjedź szybko" i zapytałem:
- "Można nadać od razu?"
- "Oczywiście!" -radośie wykrzyknęła starsza niż wcześniej kobieta - "Należy się pięć szylingów" - dodała po chwili załamując głos.
Jako że nigdy nie miałem psa szybko wrzuciłem rybę do okienka i uciekłem w popłochu przeraźliwie paniekując. Flądra trafiła kobietę-flądrę w biodro, które złożyło się jak książka odkładana na półkę. Wnet na niebie zobaczyłem Słońce.

sobota, 22 grudnia 2007

święta święta!

Żeby było tak świontecznie, na blogasku "fajnerzeczy" musi pojawić się świąteczna nocia.

A więc borze narodzenie, czas miuości i dobroci dla wszystkich, nawet dla kibiców ze Świdnika (no dobra, z tym to żartowałem). Święty mikołaj w tesco i Last Krismaz w Esce! Ach ten świąteczny klimat! Nawet Gosia Andrzejewicz nagrała świąteczny hicior, żeby zarobić na chlanie w sylwestra.

Święta to czas ciepła, rodzinnej atmosfery, oraz okres zjednoczenia z nowonarodzonym co roku od dwóch tysięcy lat Dżizasem.

No dobra, NIE PIERDOL Oneiros, bo mi rzal dupę ściska.

I tak wszyscy wiemy, że święta to czas wielkiej szamy! Czas barszczu, uszek, salcesonu, bigosu, pierogów ruskich. Zginą miliony ryb, miliony uszu zostanie odciętych ich prawowitym właścielom KU CHWALE OI CZYZNY!


A na koniec piosenka, którą będziecie mogli nucić podczas ubierania swojej plazdykowej choinki:

Last Christmas I gave you my ass,
but the very next day you gave me an aids.





Świąteczny Oneiros w czerwonym wdzianku.

poniedziałek, 17 grudnia 2007

piątek, 14 grudnia 2007






Dzisiaj poszłem na cmentaż
mhrok ogarnął mą duszę
a moje łzy płynęły
jak żeka

Moje serce jest pochowane
dwa metry pod ziemią
jedzą go robaki
i śmierdzi

Wokół mnie widzę tylko mhrok
wezmę tępa rzyletkę
aby poczuć bul
i kref

Krew płynie po mojej dłoni
niczym czarny strumień
asfaltu





mhroczny Oneiros. \m/

czwartek, 13 grudnia 2007

Grampa styjopa


http://www.wrzuta.pl/audio/8kLPTMDkqE/stjopa
ACHTUNG! JEŻELI NIE CHCESZ SFIKSOWAĆ NIE SŁUCHAJ TEGOŻ KAWAŁKU!

OSTRZEGAŁEM!

środa, 12 grudnia 2007

HeJkA MiSiAcZkI :*:*:*

HeYkA MiSiAczQQQIii :*:*:*

Ale dzisiaj bylo zajefajnie:):):) ze szok! pojechalysmy z dzieffczynkami:*:* do plazy sie polansować;) poznalysmy fajnych chlopcuff:*:*:*:* a ja kupilam sobie rusioffe balerinki, mowie wam takie słitaśne są że ojaaaaa:):) heńkę wcielo w ruchome schody! mowie wam jaka byla ziejaaaa xP;):* ale my jestesmy zwariowane :D:D


a teraz mam doooola :(:(:( bo myslalam nad sensem mojego zycia, a pzeciez nikt mnie nie koffa :( kiedy nadjedzie ksiąze z bajki na $rebrnym kuniu a ja zostanę księzniczką jak Doda w tym nowym programie :):) boshe, jaka jestem nieszczęsliwa chyba ide na mościq


pozdroofka dla ;*

-moich krejzolek ;*;*
-mojego misiaczqa;*
-pycia :):)
-BaLbINkI:)
-slodziutkiegoo pana w bialym bmw ;*;*
-babci i dziadka
-i wszystkich koffanyh misiaczkuff o ktoorych zapomnialam

wstawiam focie moich krejzi zioomków, ja jestem pierwsha od praffej





zocha krejzolka ;*;*;*

wtorek, 11 grudnia 2007

da story of Djadja Stjopa


Jesteś ślepy? Nie potrafisz przeczytać komiksu? Klikni albo zapisz się wreszcie do zerówki!



Nie myśl, że jesteś zajebistszy, bo Dziadek Stjopa jest zajebistszy!

PS. Mam nadzieję że ZF Skurcz nie wynajmie sowieckiej mafii aby ukarać mnie za wykorzystanie motywów z ich utforów bez pozwolenia



Oneiros.

piątek, 7 grudnia 2007

jesienna deprecha

Pani Janina z Zapradanej Wulki napisała do naszej redakcji z nadzieją, że pomożemy jej rozwiązać problem, który nęka w tym okresie wiele osób. Mianowicie chodzi o jesienną deprechę.

Kiedy nie ma słońca, trawy, ćwierkających radośnie ptaszków za oknem, pozostaje tylko zostać emo (czego mamy aktualnie wiele przykładów) i pociąć sobie nogi tudzież brodę. Proszę państwa! Są lepsze sposoby aby poradzić sobie z sypiący się przez dziury w oknach śniegiem i zamarzniętym szambem! Przedstawimy jeden z nich- robienie kupy.

Już nasi przodkowie docenili proces robienia kupy jako pomocny w wielu trudnych zyciowych sytuacjach ("kupą mości panowie", czy "w kupie siła"). Bo cóż lepiej odpręża niż seans na kiblu, otoczony wonią gazów jelitowych? Następnie ten dźwięk kału, z wdziękiem uderzającego o lustro wody. Nawet rastafarianie, doświadczeni w sztuce relaksu potrafili docenić uroki defekacji ("ganja and shit every day, maaan" zwykł mawiać Bob Marlej, jak jeszcze żył). W języku niemieckim istnieje słowo takie jak "Scheisse". Używa się go gdy jest się zdenerwowanym. To pozostałość po zwyczajach teutońskich rycerzy, którzy w chwilach zdenerwowania oznajmiali w ten sposób, że właśnie idą zrobić kupę. Tak więc panie i panowie, róbmy kupę, a będziemy szczęśliwi.




Oneiros.

czwartek, 6 grudnia 2007

suownik

Przybliżymy państwu kilka wyrażeń z rzyci wziętych, które są niezwykle przydatne w porozumiewaniu się z innymi istotami ludzkimi, a często nieznane. To jest prawdziwa encyklopedya, wikipedia na stos!

Kocirby:
Pewien rodzaj roślin występujących w każdym miejscu globu. Osiągają od 0,5 do 2m wysokości. Kocirby służą do spania w stanie upojenia alkoholowego i rozpijania jaboli. W kocirbach następuje kopulacja pewnych gatunków zwierząt, zazwyczaj z grupy Blachara Wiejska i Kozak Żelowłosy. Przykłady: "Joł maderfaker, ty kup muzga a ja idę znaleźć miejscówkę w kocirbach" bądź "Hej bejbe, fajną masz dupę, a ja mam nowego Golfa to może skoczymy w kocirby"

Tzytzooff:
- wioska w kocirbach (tłumaczenie patrz wyżej) w województwie lubelskim w powiecie łęczyńskim w gminie tzytzooff. występuje w trzech zasadniczych odmianach, nazwa prawdopodobnie pochodzi od wielkich piersi człowieka zakładającego mieścinę:
a) Tzytzoof główyny wielki najwspanialszy
b) Tzytzoof kolonia da ferst - kolonia założona przez Zenka traktorzystę w epoce wielkich odkryć geograficznych. W trakcie jej zakładania poległ sam Zenek zabity przez dzikich nyga słuchających 50-centa krąży legenda że został poćwiartowany, skonsumowany a jego przetrawione ciało zostało pochowane w miejscy gdzie teraz jest tabliczka z nazwą miejscowaości.
c) Tzytzoof kolonia da sekond - to ta sama co da ferst ale wjaz jest z dugiej strony

Blać:
Gromada- blachary, rząd- blać, gatunek- wszystkie rodzaje blaci. Blać to pospolity gatunek kobiety. Blacie rozpanoszyły się już na obszarze całego globu. Przedstawicielkę tego gatunku najłatwiej poznać po świecącej z daleka tapetą twarzy i minimalistycznym, lecz zawsze zgodnym z najnowszymi trendami lansowanymi w Bravo ubiorze. Ciekawym zagadnieniem jest kwestia rozmnażania się blaci- wybierają one sobie partnerów zazwyczaj wśród gatunków takich jak: Kozak Żelowłosy, Koks Olbrzymi, czy Buraczak Brudny. Partnera dobierają one według marki samochodu, ewentualnie obwodu bicepsa. Kopulacja następuje z różną częstotliwością, statystyczna blać zmienia partnerów średnio raz w tygodniu.

Koks:
odmiana buraka, rosnąca w każdej szerokości geograficznej. Koksy można rozpoznać po dużych rozmiarach i braku włochatej skórki, mają za to szeleszczące łupinki, najczęściej z czterema paskami.
Koksy rosną zazwyczaj w betonie oraz w specjalistycznych uprawach, nazywanych "pakerniami", gdzie faszerowane są specjalnymi nawozami, które zwiększają objętośc koksa a zmniejszają zawartość szarych komórek na centymetr sześcienny koksa.
Koksy osiągają dojrzałość fizyczną w wieku lat 14-15 i nadają się wtedy do spożycia, aczkolwiek nie są zalecane przez Instytut Matki i Dziecka jako zawierające zbyt duże ilości pestycydów.
Dorosłe koksy prowadzą stadny i zazwyczaj nocny tryb życia. Odżywiają się telefonami komórkowymi i pieniędzmi, które zdobywają od wszystkich istot żywych, poza innymi koksami. Rozmnażają się chętnie i gęsto, najczęściej w kocirbach z blaciami, które chociaż nie należą do gatunku koksowego, to wykazują zdolność do rodzenia im dzieci.
Żeńskie koksy (koksiary) są gatunkiem bardzo rzadkim i podległym ochronie.
Koksy są blisko spokrewnione z innymi przedstawicielami rodziny buraków, na przykład z żelusiami.


Jesteśmy pewni, że przybliżając znaczenie owych przydatnych słówek, ułatwiamy rzycie naszym czytelnikom.

Oneiros.

środa, 5 grudnia 2007

MATURA 2018 już za pasem!!!

Temat: Przedstaw i omów motyw "Zgryź dzbana" na przykładach noweczesnej, zajebiście awangardowej, wpóczesnej sztuki.

Motyw będzie omawiany systematycznie w dalszych odcinkach. A teraz malarstwo.



Obraz przredstawia potwora mitologicznego Bosphorusa (marka tureckich talerzy perkusyjnych zwanych także czynelami) gryzącego glinianego dzbana, podarowanego mu przez Aremidę - grecką boginię łowów. Co dziwne Aremida była zwykle ukazywana w sztuce z towarzystwem jeleni lub w lesie, a na dzbanie nie możemy zauważyć żadnych tego typu ornamentów. Była córką Zeusa i Latony, siostrą bliźniaczką Apolla. Wieczna dziewica, odpowiedzialna za nagłą śmierć, nie wybaczała zniewagi. Razem z Apollinem wymordowała dzieci Niobe w obronie honoru matki, a myśliwego Akteona, który oglądał ją w kąpieli, zamieniła w jelenia, po czym rozszarpały go własne psy. Była patronką myśliwych oraz opiekowała się Amazonkami. Jedną z prac Heraklesa było schwytanie jej łani. Formalnie Herakles jest synem Alkmeny i Amfitriona, a faktycznie ojcem jego jest Zeus, który przybrał postać Amfitriona i spłodził Heraklesa. Amfitrion zorientował się, że coś jest nie tak i spłodził brata bliźniaka Ifiklesa. Swoją nieśmiertelność jednak zawdzięcza temu, że Zeus przystawił go w czasie snu do piersi Hery (Pierwotnie jej wizerunkiem był prosty słup lub belka. Później przedstawiano ją jako poważną, dostojną matronę, często z jabłkiem granatu w ręce). Hera zorientowała się o podstępie i odepchnęła Heraklesa, ale ten zdążył jednak napić się jej mleka. Reszta mleka, która się rozlała utworzyła Drogę Mleczną (Na niebie widziana jest jako jasna smuga przecinająca niebo. Wynika to z faktu, że oglądamy dysk Galaktyki z jej wnętrza, jako że Układ Słoneczny znajduje się w pobliżu płaszczyzny tego dysku. Droga Mleczna świeci najjaśniej w okolicy gwiazdozbioru Strzelca, w którym to kierunku znajduje się jej centrum. Pas Drogi Mlecznej sięga na północy do gwiazdozbioru Kasjopei, a na południu do gwiazdozbioru Krzyża Południa. Odzwierciedla to silne nachylenie płaszczyzny równika galaktycznego do płaszczyzny równika. Płaszczyzna Galaktyki jest także silnie nachylona do płaszczyzny ekliptyki, czyli orbity ziemskiej.).) Jako że tytuł jest zawsze kluczem do interpretacji dzieła nie skożystamy z niego. Za to na obrazie możemy zauważyć jeśli tylko potrafimy czytać widzoczny jest napis: "Zgryź dzbana ch..." co w wolnym tłumaczeniu ze starogreki znaczy tyle co "Zgryź dzban tępy człowieku który mnie irytujesz niesamowicie i niemiłosiernie powodując konwulsję mego ciałka". Ciałka (wtrętowe) - skupiska różnych substancji występujących w cytoplaźmie komórki. Mogą mieć charakter chorobotwórczy, przez odkładanie nierozpuszczalnych białek powodujących m.in. chorobę Alzheimera oraz schorzenia prionowe. Terminem tym określa się także substancje zapasowe bakterii w formie intruzji przede wszystkim takich substancji jak: kwas polibetahydroksymasłowy, polifosforany nieorganiczne czy też cząsteczki tłuszczów oraz polisacharydów. U bakterii siarkowych występują wtręty zawierające koloidalną zawiesinę siarki.

WNIOSKI:

poniedziałek, 3 grudnia 2007

Forum FajneRzeczy

Wita was Oneiros, cholerny admin cholernego forum FajneRzeczy3. Forum to jest składnicą mądrości ludzkości. Mówi się że sam szalony Arab, Abdul Al-Hazred przestraszył się i złapał za jaja gdy zobaczył co tam się wyprawia. Jeśli jesteś nienormalny, odpal forum FajneRzeczy i pozwól żeby ciekły asfalt rozpływał ci się w ustach!


sobota, 1 grudnia 2007

Coma- Schizofrenia


"W PEWNYM MIEŚCIE NA ULICY, GDZIE NIC NIGDY SIĘ NIE ZDARZA
URODZIŁEM SIĘ BEZ KRZYKU I W DODATKU BEZ LEKARZA
W DZIECIŃSTWIE OD NIECHCENIA, POGRĄŻONY W SAMOTNOŚCI
HODOWAŁEM UROJENIA O POKOJU I WOLNOŚCI
W SZKOLE KIEDY KUMPLE ZAŻYWALI NARKOTYKI
JA WIERZYŁEM W SPRAWIEDLIWOŚĆ I UCZCIWOŚĆ POLITYKI
BYŁEM DOBRYM KATOLIKIEM I W HETEROSEKSUALNYM
ZWIĄZKU ŻYŁEM Z MOJĄ ŻONĄ, GDY NAS Z SOBĄ OŻENIONO
ŻYCIE UPŁYWAŁO WEDŁUG IDEALNEGO SCHEMATU
NIE PALIŁEM I NIE PIŁEM, NIE GWAŁCIŁEM, NIE SKARŻYŁEM SIĘ NA NIC
IDEOLOGIĄ BYŁO PRZEŻYĆ DO PIERWSZEGO
PRACOWAŁEM W SUPERSAMIE I ZADOWOLONY Z TEGO
PRZYNOSIŁEM WYPŁATY, DO DOMU NA SPŁATY
ZADŁUŻENIA BANKOWEGO BARDZO REGULARNEGO

JAK GDYBY NIGDY NIC, WYSZEDŁEM Z DOMU NOCĄ W MAJU, BYŁO CIEPŁO
ROZEBRAŁEM SIĘ DO NAGA I WIDZIAŁEM CZERWONE GWIAZDY JAK SPADAJĄ
I WIDZIAŁEM SPALONE MIASTA I WIDZIAŁEM TŁUMY LUDZI
RUSZYŁEM RĘKĄ - UMIERALI, POTEM DRUGĄ - ROZSTĄPIŁY SIĘ NIEBIOSA
BIAŁA DROGA BRUKOWANA WPROST DO BOGA
MOGŁEM MÓWIĆ Z NIM O WSZYSTKIM O CZYM CHCIAŁEM
MOJE OCZY PEŁNE ŁEZ, A W SERCU WŁADZA
PONAD ŚWIATEM UNOSIŁEM SIĘ SPEŁNIONY
PONAD ŚWIATEM ROZPOSTARŁEM MOJE DŁONIE
I JUŻ BYŁEM NIEMAL BLISKI ZROZUMIENIA
ZROZUMIENIA TAJEMNICY WSZECHSTWORZENIA

SCHIZOFRENIA, SCHIZO, SCHZIOFRE, SCHIZOFRENIA..."