środa, 9 stycznia 2008

O wolności i niewolności słów kilka


Zastanawiam się, od czego zacząć. Może od ogólnej definicji. "Wolność to prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery", cytując Orwella.

Wolnością absolutną możemy nazwać stan, w którym jednostka jest całkowicie samowystarczalna i nie potrzebuje pomocy innych ludzi. Chodzi oczywiście o całkowitą niezależność od społeczeństwa, bo od potrzeb biologicznych uciec sie nie da i nie ma zresztą po temu żadnych powodów. Ten typ wolności był przez bardzo długi czas dosyć powszechny - powstał razem z ludzkością jako społeczeństwem i jeszcze do niedawna jego osiągnięcie nie było aż tak trudne jak się to dziś może zdawać. Klasyczny przykład: pustelnik żyjący w górach, czy samotnik żyjący w lesie i żyjący z upolowanej zwierzyny.

Ponieważ jednak człowiek jest istotą z biologicznego założenia społeczną, wielu jednostkom bardzo ciężko oderwać sie od stada, zresztą mogą nawet nie czuć takiej potrzeby. Stąd mamy drugi typ wolności.
Wolność społeczna - czyli stan w którym jednostka, żyjąc w społeczeństwie, dobrowolnie poddaje się narzucanym odgórnie prawom społecznym i oddaje część swojej samowystarczalności na rzecz życia z innymi. Jednocześnie nie jest uwiązana do społeczeństwa, może je opuścić, czy nawet zmienić na inne, może mówić, robić i myśleć co chce, oczywiście dopóki nie narusza wolności innych obywateli.
Ten typ wolności dominował przez większą część historii ludzkości i w pewnym sensie jest obecny nadal, aczkolwiek powoli ewoluuje w stronę czegoś innego, o czym napisze za chwilę.
W odróżnieniu od poprzedniego rodzaju wolności, mamy tutaj pewne komplikacje. Tam było łatwo: gośc żyje sobie w lesie, wpierdala korzonki i ma wszystko w dupie. Cieszy się pełna wolnością myśli. W społeczeństwie jest z tym różnie. Społeczeństwo, aby mogło funkcjonować, potrzebuje prawa - które to prawo pozwala sie społeczności określić oraz trzyma wszystko w kupie.
Mogą być oczywiście problemy: w małych społecznościach jako pierwszy pojawiał się ustrój monarchiczny absolutny, a władca absolutny nie lubi gdy ktoś mu sie nie podporządkowuje, więc siłą rzeczy dążył do ograniczenia wolności obywateli w tym zakresie. Znamy to wszyscy z historii. Później pojawiła sie demokracja i Bóg widział, że jest dobra. Bo jest, w małych społecznościach. Tutaj jednostka ma pełną wolność, a jednocześnie może sie cieszyć z życia z innymi ludźmi, czyli jest fajnie.
Później, co tez wiemy z historii,,dominujący ustrój monarchiczny zaczął sie mieszać z demokracja, która na końcu definitywnie monarchię wyparła (są jeszcze niedobitki, choćby w Anglii czy Szwecji, ale to już nie monarchia - podejrzewam, że upadek tych resztek to kwestia najdalej kilkudziesięciu lat).
Czy jest to złe? Nie, oczywiście, że nie. System się zmienił na lepszy i jednostki uzyskały swoją wolność społeczną.

Napisałem wcześniej, że wolność społeczna zaczyna ewoluować. A teraz napisze w co: w Wolność pozorną.Teraz zaczną się jajtza, więc czytajcie uważnie.
Wolność pozorna to taka, w której jednostce zdaje się, że wolność posiada, a w rzeczywistości jej nie ma.
Ok, o co chodzi i czy to jest groźne? Po kolei. Wolność pozorna może występować w róznych ujęciach. Pozornie wolny jest narkoman czy alkoholik, uzalezniony od substancji ale wmawiający sobie, że wszystko kontroluje. Podobnie człowiek uzalezniony od czekolady, czy komputera. papierosów. No wiecie o co chodzi.
Może byc tez wolnośc społeczna pozorna. Człowiek jest zależny od społeczeństwa w którym żyje, o tym już napisałem. W dzisiejszych czasach zerwanie ze społeczeństwem jest trudne, nawet bardzo, za parę lat będzie zaś już prawie zupełnie niemożliwe. Oznacza to, że jedyną osiągalną wolnością staje sie wolność społeczna. Na razie nie ma jeszcze problemu, dopóki rzeczona wolnośc jest zachowywana. Co jednak, gdy wolność zaczyna znikać, a nikt nie zdaje sobie z tego sprawy? W dzisiejszych czasach jestesmy zajebiście uzależnieni od opinii innych, od akceptacji innych ludzi. Strach przed odrzuceniem bywa gorszy od strachu przed śmiercią (może trochę przejaskrawiam, ale wiadomo o co chodzi). Stąd postępująca unifikacja otoczenia: nikt nie chce być gorszy od innych, zamiast byc od innych lepszym. Tacy ludzie nie są wolni. Są zniewoleni przez otoczenie, przez innych ludzi chociaż ani tego nie wiedzą, ani tego nie widać.I to jest wolność pozornie społeczna.
Łapiecie o co chodzi? To jedziemy dalej
Śmiem wysunąc tezę, że wiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jak łatwo manipulować tłumem wykorzystując strach przed odrzuceniem. Nie od dziś wiadomo, że jesli wmawiac komuś ciągle, że dwa i dwa to pięc, to dana osoba w końcu uwierzy. To tylko kwestia warunków (zainteresowanych odsyłam do Eksperymentu Ascha). I czy tak się nie dzieje? Media chociażby, manipulacja wydarzeniami, wmawianie że A to B...wszyscy znamy to z życia. Czy nie wmawia się ludziom ciągle róznych pierdół, któe nie są prawdą? Nie będziesz się uczył, nie będziesz miał pracy. Praca jest najważniejsza, kariera. Wmawianie norm społecznych, modeli zachowań, mówienie co jest słuszne a co nie, manipulacja moralnością...Najśmieszniejsze jest to, że to nie jest żaden spisek. To się dzieje samo z siebie, jest naturalną konsekwencją jednoczenia się zbyt dużej ilości ludzi, którzy są zbyt rózni by żyć w jednej społeczności. Dlatego wszyscy chcą być równi, nie chca być gorsi, dlatego wmawiają sobie pewne modele od których sie uzalezniają i dlatego pewni ludzie, który wiedzą co się święci, zaczynają wykorzystywać sytuację (władze, ale nie tylko). I w ten sposób człowiek przestaje być wolny, chociaż na pozór nic się nie zmienia.

Na moje oko, jesteśmy na etapie przejściowym między demokratyczną wolnością społeczną a "kryptototalitarną wolnością pozornie społeczną" (lol). Co będzie dalej, tego nie wiem. Raczej pewne jest że osiągnięcie wolności absolutnej stanie się niemożliwe, chyba że gdzieś w zakonie kontemplacyjnym (ale to tylko namiastka, z drugiej strony). Priorytetem jest więc zachowanie pełnej demokratycznej wolności społecznej,, co przy obecnych dążeniach zjednoczeniowych wielu państw może być trudne. Nie chcę prognozować za daleko do przodu, bo nie znam się specjalnie na tym, myślę jednak, że taki system musi się w końcu załamać. Pytania brzmią: kiedy i jak?

Zanim zakończę, napisze jeszcze o ostatnim rodzaju wolności, o wolności wewnętrznej. To jest wolność duszy. Taka, w której można zniewolić człowieka, zmusić go by żył w mieście i chodził do supermarketów kupować czipsy, bo nie będzie miał innego wyjścia, jeśli chce żyć - ale w której jednostka zachowuje wolność poglądów i poczucie, żę jest zniewolona, niealeznie od tego, co się jej wmawia. Bo najważniejsza jest świadomość.

To jak: ile to jest dwa i dwa?


art by Dead Kennedy

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

no już żem się przeraziła,że któryś w was(w ramach uścieśniania-->jak to powiedziała pani choreograf---Dysiu:P) w końcu zmądrzał,ale dzięki Bogu to tylko Kennedy:P ciumassski:*:P

Anonimowy pisze...

Raz na jakiś czas i coś mądrego na blogasq nie zaszkodzi. Zwłaszcza, że na forum ostatnio ambitne tematy dominują.